Sprawa chilijskiego napastnika ciągle się przedłuża i zaczyna coraz bardziej irytować kibiców Arsenalu Londyn. Wszystko za sprawą Arsene Wengera, który jakiś czas temu oficjalnie oświadczył, że Sanchez na pewno zostanie w klubie na przyszły sezon. Wczoraj jednak, szkoleniowiec Kanonierów przyznał, że Chilijczyk wciąż nie podpisał nowego kontraktu z klubem i nie ma żadnych postępów w tej sprawie.

Sprawa jest oczywiście jasna. Arsenal Londyn za wszelką cenę chce zatrzymać na Emirates swojego najlepszego strzelca, który w poprzedni sezonie we wszystkich 50 spotkań rozegranych w koszulce Kanonierów strzelił aż 30 bramek. Z dorobkiem 24 trafień, Chilijczyk uplasował się na trzecim miejscu klasyfikacji strzelców Premier League za Romelu Lukaku i Harrym Kanem.

Nie dziwi zatem, że Arsenal jest aż tak zmobilizowany do zatrzymania Chilijczyka w klubie. Tyle tylko, że kontrakt zawodnika wygasa za rok, a sam Sanchez niejednokrotnie przyznawał, że chciałby zmienić klub. Na początku letniego okienka transferowego wydawało się, że Sanchez ma duże szanse trafić do Bayernu Monachium gdzie szukali odpowiedniego partnera w ataku dla Roberta Lewandowskiego.

Przeczytaj:  Na dzień przed meczem o Tarczę Wspólnoty

Inne kluby również były bardzo zainteresowane ściągnięciem bramkostrzelnego Chilijczyka. Nawet teraz, Manchester City jest w stanie zapłacić 60 mln euro za piłkarza Kanonierów. Arsenal stoi zatem przed trudnym dylematem. Zatrzymać mimo wszystko swojego najlepszego napastnika i liczyć się z tym, że za rok Sanchez odejdzie za darmo, czy sprzedać go czym prędzej inkasując duże pieniądze, za które można byłoby kupić innego klasowego napastnika? Na szukanie zastępstwa nie byłoby jednak zbyt dużo czasu, okienko transferowe potrwa jeszcze dwa tygodnie.