Kanonierzy za wszelką cenę chcieli poprawić nastroje panujące na Emirates Stadium. Zamieszanie transferowe pod koniec sierpnia, wiele negatywnych głosów wobec Arsene Wengera, wstydliwa klęska na Anfield Road. Od pierwszych minut było widać pełne zaangażowanie i chęć przekonującego zwycięstwa. Optymistyczna była także obecność Alexisa Sancheza na ławce rezerwowych, który w końcu powoli wraca do składu Arsenalu Londyn.

Już w szóstej minucie dał o sobie znać Kolasinac, który podłączył się do akcji ofensywnej, poradził sobie z asystą defensorów i dobrze dośrodkował prosto na głowę Welbecka, który z najbliższej odległości po raz pierwszy w tym meczu pokonał Begovia, który na stałe wygryzł ze składu The Cherries Artura Boruca. Kilka minut później bośniacki golkiper uratował Bournemouth przed stratą drugiego gola, gdy świetnie obronił dobre uderzenie Ozila z rzutu wolnego.

Defensorzy The Cherries zaspali w 28 minucie meczu, najpierw nie przecinając długiego podania na Lacazetta, a potem pozwalając Francuzowi na rozegranie piłki z Welbeckiem. W rezultacie Lacazette posłał bombę zza pola karnego, a Begović w tej sytuacji nie miał nic do powiedzenia. Kanonierzy prowadzili już 2-0 i mogli uspokoić tempo gry. Arsenalowi było jednak mało, za wszelką cenę chcieli oni zrehabilitować się za klęskę z Liverpoolem. Jednak ofensywny styl gry naraził Arsenal na kontrę, po którym słupek uratował Cecha przed stratą gola kontaktowego.

Przeczytaj:  Czy Artur Boruc wywalczy miejsce między słupkami Bournemouth?

W 50 min. meczu akcję rozprowadził Ramsey i posłał dobre, prostopadłe podanie do Welbecka. 26-letni Anglik przymierzył w kierunku dalszego słupku i ustalił wynik spotkania na 3-0 dla Arsenalu. W drugiej połowie na ostatni kwadrans gry zameldował się Alexis Sanchez. Widać było jednak, że Chilijczyk potrzebuje jeszcze trochę czasu aby dojść do swojej optymalnej dyspozycji.